wyżal się- czyli jak wyżej.

zbliżają się Święta, a ja co? nie lubię tych rodzinnych zawirowań..
i młody ksiądz rzucił hasło w moją stronę- co najmniej nie na miejscu i trochę zbił mnie z tropu.
tłumaczy go tylko to, że to neoprezbiter. wrrrr. :(

no wiec tak...
też nie lubię świąt, bynajmniej przez to co się  dzieje u mnie w domu..
We mnie jest pustka, wiec nawet duchowo tych świąt nie przeżyję...
Z magisterką jestem kompletnie do tyłu i już mam dosyć... Na samą mysl o tym, załapuję doła...
i pełno nauki, nawet na świeta...

ehh u mnie tez duchowo kiepsko jesli chodzi o swieta ale ogolem tez dol nad dolami. a na dobre przedswiateczna zawierucha to dopiero jutro

nie załamujcie sie

Kochani ale chyba wszyscy tak mamy przed swietami
okazuje sie  ze dla nas najwazniejsze jest przygotowanie domu , potraw, a to co najwazniejsze czli serce i dusze zostawiamy na konec i dlatego jest nam tak żle :)
:)
:)

No u mnie duchowo rina jakoś od miesiąca... niestety...

Każdy z nas musi przejść przez swoją pustynię, ale bez obaw i ona ma swój kres... czytaj i jeszcze raz czytaj Jego słowa, może od św. Łukasza zacznij.

ja tak sie"mecze" juz dobre 3lata z malymi przerwami :P takze glowa do gory :D

mam takie zakwasy, że ruszać się nie moę :(

a u mnie ks wikary nauzywa alkoholu :( :(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(

to trzeba sie modlić za niego  ofiarować post i komunie

jacie nowosci to zes nie napisal :(

A mnie wkurza to, że niektórzy patrzą tylko na swoje korzyści wynikające z pewnych rzeczy, gdzie w ogóle ich to nie powinno interesować... Wcale nie liczą się z opinią i dobrem innych... :/

A mnie praktyki... I zachowanie niektórych dzieciaków... No i wspanialomyślni kapłąni, którzy tylko utrudniają mi zrealizowanie praktyk w parafii;(

jakby nie było dobrze sobie czasem ponarzekać ale głowa do góry, popatrzcie, mamy tak wspaniałego orędownika u Boga w osobie Jana Pawła II chciałam powiedzieć że spotkał się on z nasza Matką Założycielką Sł.B. M.Paulą Zofią Tajber w Siedlcu, był wtedy Kardynałem i Matka mówiła Mu o swoich przeczuciach co do przyszłości Kościoła. Potem Kardynał Wojtyła wziął czynny udział w obradach Soboru Watykańskiego II i co się okazało...wiele przeczuć Matki Tajber Sobór powziął jako swe uchwały. A Wojtyła pewnie do końca nosił w sercu spotkanie z Tajberówną :)

no to pięknie...
Mnie prześladuje Jego znajomość z Matką Teresą z Kalkuty (tylko coś więcej mógł o niej pisać, mówić... zawsze bym coś miała do magisterki:D)

Rzadko bywam (mało się tutaj dzieje), może czas to zmienić? Na dobry początek zacznę od narzekania.
-Brakuje osób duchownych, z którymi mogłabym pogadać.
-Po ostatniej spowiedzi czuję się tragicznie.
-Coś jakby moja relacja z Panem się zmniejszyła.
-Ogólnie coś jest smutno, bo mi Go brakuje :(

aania :)
znasz moje gg :) Zagadaj kiedyś :) Współczuje CI negatywnego doświadczenia spowiedzi, to faktycznie zniechęca ale nie daj się- proszę :)
Dobrze że do nas zajrzałaś :) Rzeczywiście to forum jest mało ruchawe ale za to są tu "stali" bywalce i można poczuć wspólnotę :)

Jeśli mam się żalić to mnie dziś wszystko boli :D starzeję sie :D

Czy ja wiem czy negatywnego, nie potrafię tego określić. Wiem tylko, że strasznie źle się czuję po tej spowiedzi. Nie dlatego, że ksiądz coś powiedział. Ostatnio każde spotkanie z Panem tak boli. Dzięki, zagadam kiedyś.

Aniu (jakie masz śliczne imię :D), rozumiem Cię, bo też się kiedyś tak czułam. I chociaż po kilku spowiedziach byłam kompletnie rozwalona z różnych powodów, to po jakimś czasie dochodziłam do wniosku, że to były ważne momenty, że bardzo na mnie podziałały, że Pan maczał tam palce :)

Dobrze wyczytałam w Twoim poście powitalnym, że prowadzisz ODB? A więc może jakieś rekolekcje? Oaza Modlitwy?

Ściskam Cię gorąco i wspieram modlitwą :)

Ogolnie Aniu miałam wiele indentycznych sytuacji, więc Cie rozumiem... Teraz z perspektywy czasu widzę, że i takie doświadczenia były, są potrzebne... I wbrew pozorom wiele dają... Ale to dopiero widać po jakims czasie... Więć cierpliwośći i wytrwałości mimo wszystko... Raz się poddałam... I tego najbardziej żałuję teraz...

A tak dla wyżalenia się:
wróciłam chora z pielgrzymki akademickiej (piękne doświadczenie, pewnie dużo ten czas da), ale był pod znakiem ogromnego stresu, w poniedziałek miałam mieć ciężki i gigantyczny egzamin, którego, jakbym nie zdała, to dopiero wrzesień... Na szczęście teraz się dowiedziałam, że został przeniesiony (szkoda tylko, że grupa nie poinformowała mnie o tym... a zrobili to wyłącznie klerycy drogą mailową)...
No i dzisiaj w Szczecinie Marsz dla Życia... bardzo chciałam wziąść w nim udział... No ale choroba pokrzyżowała plany...;(
Okzazało się, że mam teraz ogromny dylemat... Z jednej strony piesza pielgrzymka, z drugiej propozycja opieki nad dziećmi na kolonii... (jedno i drugie niesie ze sobą wspaniałe doświadczenia, w jednym i drugim chciałabym wziąść udział... Ale terminy się pokrywają...:( )

Kasiu, także mam wakacyjny dylemat - ONŻ I lub pielgrzymka :D

ale obyśmy zawsze miały takie dylematy, wybierać z urodzaju :D

a egzamin będzie zdany, oł je :D

No właśnie najgorsze jest to, ze jak się sypią to wszystko w jednym terminie... A tyle mam wolnych terminów... Czekajacych na ich zaplanowanie...

Dziękuje Wam. Wiem, że to jest ważne. Chyba wbrew temu co się wydaje Bóg jest wtedy bardzo bliski. Widzę, że macie bardzo ciekawe plany, ja jeszcze na razie nie mam żadnych planów na wakacje. ODB tzn?

no tak, pomyliłam Cię z kimś innym, przepraszam :) ODB - Oaza Dzieci Bożych.
ale i tak polecam Ruch Światło-Życie :)

skoro mozna sie tutaj wyzali - to uczynie to :)
jutro wróce do domu ok 23

A mi choroba nie puszcza;(

jestem załamana poniewaz bede musiała pracowac w sierpniu
a wtedy mam najlepsze wyjazdy :)

A ja mam niezbyt ciekawą sytuację z KNS (Katolicja Nauka Społeczna);(

Zawiodłam się na pewnej osobie, na którą bardzo liczyłam...;( teraz nie potrafię sobie z tym poradzić;(

Wiecie co :( czasami jest mi przykro że nie moe powiedzię co poniekórym osobą prawdy , ponieważ wiem jaka beda mieli reakcję
i lepiej jest jak im  sie tego nie mówi

ja znowu bywam szczera aż do bólu, więc czasami źle na tym wychodzę...
Choć pewnej osobie nie potrafię szczerze wygarnąć...;(

ehhh
ja mam masę nauki:) chcę końca studiów:)

też o tym marzę... Choć mi bliżej końca... to coraz bardziej staje się realny wrzesień, a nawet powtarzenie roku;(

hehe :) nie łam się:) będzie dobrze...ja jak zaliczę synoptyków będę zaiste szczęśliwa:)

Synoptyków jakimś cudem zaliczyłam...
dziś nawet się popłakałam na uczelni z powodu KNS... a wykładowca wyglądał na dumnego z tego powodu, że kogoś udało mu się doprowadzić do tego stanu;( Więc KNS-wrzesień...
jeszcze ze względu na ciekawe rzadania wykładowcy obleje NT, czyli Dz i listy...

Masakra.....czyż studia muszą być tak wielką okazja do OFIARY? :D
Wspierajmy się modlitwą :)

a mnie noga boli :(

mam wrzesień z KNS-u;(

Czyli sesja już oblana... a jeszcze nawet się nie zaczęła;(

ja w sobote mam egzamin i nic nie umiem :(

od tygodnia pada!!!

U mnie też pada
pogoda jest okropna :( przez nią żle sie czuje :(
i mam nadzieje ze już w krótce wszystko sie zmieni :0

a ja jestem już w domu :(


:)

A ja nie powiedziałam jeszcze mojemu przyjacielowi prawdy

Jest strasznie gorąco... nie lubię takiej pogody.

dzisiaj powiedziałam koleżańce z MF żę już niechce z nią rozmawiać na tematy nie zwiozane z MF

siedze od tygodnia w domu i mam już dosyć...

nie ogarniam -.-